czwartek, 19 marca 2015

Czy wierzysz w Przeznaczenie? - pierwsze wrażenia z Destiny

Nie ulega wątpliwości, że w zeszłym roku, to właśnie Destiny zgarnęło większość (nie za bardzo)prestiżowych nagród dla największego rozczarowania roku. Grając w ten tytuł zacząłem się zastanawiać, czy za tak kiepskie przyjęcie gry nie jest czasami odpowiedzialny niesamowity hype, jaki towarzyszył jej przed premierą. Pompowany przez speców od Public Relations balon ultra oczekiwań, to zresztą całkiem niezły temat na osobny artykuł. Sęk w tym, że samo Destiny mimo, że faktycznie drugim Mass Effectem nie będzie, otwiera przed nami całkiem interesujący i na pewno dość oryginalny świat.



Powiem to już na wstępie. Jeśli chcecie zrozumieć Destiny, to bez grimuaru się nie obejdzie. Sam rozpoczynając grę byłem zagubiony, a szczątkowa fabuła nie raczy gracza żadnymi odpowiedziami. Na szczęście Bungie opublikowała na swojej stronie dokładny leksykon dotyczący świata i muszę przyznać, że po przeczytaniu kilkunastu kart jestem pod wrażeniem.
Ludzkość podczas jednej z wypraw rozpoznawczych odnajduje ogromną maszynę, która zdolna jest do terraformowania okolicznych światów. Działająca na własną rękę, olbrzymia kula nazywana przez ludzi Podróżnikiem, przemierza Układ Słoneczny zmieniając przy tym wszystkie nie nadające się do zamieszkania kawałki skał w piękne i żyzne ogrody. Ludzkość rozpoczyna ekspansję. Na kolejnych światach naszego układu powstają piękne miasta. Złota Era trwa w najlepsze, aż do przybycia kolejnego kosmicznego podróżnika, czyli Ciemności. Nikt nie jest do końca pewien, czym była owa Ciemność, ani w jaki sposób doprowadziła ludzkość na skraj upadku. Wiadomo jedynie, że Podróżnik, który osiadł w ostatnim wolnym mieście na Ziemi niemal na pewno umiera, a kolejne fale padlinożernych obcych rozdzierają na kawałki wszystko, co zostało po niegdyś wspaniałych ludzkich osiedlach. Ostatni obrońcy naszej cywilizacji - Strażnicy, wspierani przez resztki mocy Podróżnika walczą o przetrwanie garstki cywilów wierząc, że to właśnie ich przeznaczeniem jest odbudować potęgę Podróżnika, i raz na zawsze, rozwikłać zagadkę Ciemności.

Same rasy też prezentują się dość ciekawie. Mamy do dyspozycji ludzi, Przebudzonych oraz inteligentne maszyny - Exo. Nie rozumiem, dlaczego same opisy nie znalazły się ostatecznie w grze, bo zaglądanie na stronę internetową za każdym razem, gdy tylko na ekranie wyświetli się nowa karta do leksykonu, jest po prostu niewygodne. Tym bardziej, że w zasadzie wszystko ma tu swoją historię. Weźmy na przykład pierwszych przeciwników w grze. Upadli (z ang. Fallen) to rasa kosmicznych padlinożerców, którzy wyszukują planety zniszczone wcześniej przez Ciemność i rozbierają je ze wszystkiego. Na dodatek sami w sobie są jedynie pozostałościami po niegdyś wielkiej i znacznie potężniejszej cywilizacji. Kolejna rasa - Hive, to podążające za ciemnością potwory, które nienawidzą światła i zrobią wszystko, by zniknęło ono na dobre z galaktyki. Spotkania z nimi zawsze są intrygujące, tym bardziej, że jak nietrudno się domyśleć, gnieżdżą się one w najmroczniejszych i najtrudniej dostępnych korytarzach.

Warto na własnych warunkach przetestować Destiny. Dostępna jest bezpłatna wersja trial, którą możecie na PS4 i Xbox One testować do osiągnięcia 7. poziomu postaci. Jeśli się Wam spodoba, to jest też możliwość przeniesienia swojego bohatera do pełnej wersji gry. Na PS3 i Xbox 360 do dyspozycji graczy oddano zaledwie kilkugodzinne demo, jednak i ono może skutecznie zachęcić do dłuższego obcowania z tytułem. Ja kilka dni temu zamówiłem swoją kopię na PlayStation 4. Chcę wreszcie zobaczyć inne planety Układu Słonecznego. Warto dać Destiny szansę, bo obecnie nowe egzemplarze można dostać za około 80 zł. Tym bardziej, że na czwartego Mass Effecta przyjdzie nam pewnie jeszcze poczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz